Menu
Wyszukaj nekrolog...
Wyszukaj nekrolog...
Strona głównaWszystkie kategorieWywiadyJak zmniejszyć lęk przed śmiercią i zacząć o niej rozmawiać? [Wywiad]
Wywiady

Jak zmniejszyć lęk przed śmiercią i zacząć o niej rozmawiać? [Wywiad]

29 grudnia 2023
8 min. czytania

O umieraniu nie mówi się głośno, nie dyskutuje, nie rozważa. O śmierć zwykło się nie pytać. Żeby „nie zapeszyć”? Tymczasem ten proces zachodzi w naszych organizmach nieustannie. Czasami przyspiesza, niekiedy nadchodzi niespodziewanie. Jak zatem rozmawiać o śmierci oraz jak wspierać bliskich w umieraniu?

Rozmowa z Marcinem Prościńskim prowadzącym gabinet psychologiczny Iść Dalej, psychologiem, psychotraumatologiem, psychoonkologiem i terapeutą simontonowskim.

Czy można nie bać się śmierci?

Stosunek do śmierci wyznaczony jest osobistym dojrzewaniem i doświadczaniem. Przebiega zawsze indywidualnie. Lęk przed śmiercią jest zjawiskiem ewoluującym. Towarzyszy każdemu z nas. Może to brzmieć paradoksalnie, ale lęk przed śmiercią jest jednym z zasadniczych mechanizmów rozwojowych.

Odczuwają go już małe dzieci. Początkowo może on mieć swoje źródło w lęku separacyjnym. Dzieci w wieku 3-5 lat postrzegają śmierć jako rodzaj rozstania, ale wierzą, że osoba zmarła nadal istnieje, tylko w innym miejscu, np. na cmentarzu. Dziecko nie rozumie jeszcze całkowitej i nieodwracalnej natury śmierci. Starsze utożsamia ją z konkretną postacią, np. pod postacią kostuchy. Dziecko jest przekonane, że istnieją magiczne metody, aby uchronić siebie i bliskich przed umieraniem. Dopiero w wieku około 7 lat dzieci poznają nieodwracalność tego procesu, a następnie zaczynają dostrzegać jego biologiczny aspekt.

Według badań zadowolenie z życia, przekonanie o dobrym stanie zdrowia czy wysoka samoocena przekładają się na mniejsze obawy przed śmiercią.

A młodzi ludzie, nastolatkowie? Może się wydawać, że są przeciwieństwem śmierci.

Tymczasem lęk przed śmiercią ma swój szczyt właśnie w okresie dojrzewania, czyli w momencie, kiedy zaczyna kształtować się tożsamość człowieka. Ponownie zwiększa się w wieku średnim, kiedy znów jesteśmy w procesie transformacji i musimy się konfrontować ze śmiercią obecną w naszym otoczeniu.

Z kolei to, jak podejmujemy temat śmierci na starość, jest skorelowane z tym, jacy jesteśmy i jak żyjemy. Badania pokazują, że zadowolenie z życia, przekonanie o dobrym stanie zdrowia czy wysoka samoocena przekładają się na mniejsze obawy przed śmiercią. Lęk przed śmiercią przybiera za to na sile, kiedy rachunek życia oceniamy jako niekorzystny.

Czyli, generalizując, nasz stosunek do śmierci wynika z etapu życia, na którym jesteśmy?

Tak, na różnych etapach życia mamy różne przekonania co do śmierci, nasza interpretacja poznawcza świata, siebie — zmienia się. Przykładowo osoba starsza najczęściej jest już z nią pogodzona – ma za sobą dwa kryzysy związane z lękiem przed śmiercią, więc jej postrzeganie jest totalnie inne niż chociażby osoby w średnim wieku.

Warto działać profilaktycznie i zawczasu pomyśleć na tematy związane ze śmiercią, zmierzyć się z tematem i zapytać samego siebie o swoje przekonania dotyczące śmierci i umierania.

Co sprawia, że niektórzy lepiej radzą sobie z tym lękiem, inni gorzej?

Czy słyszała Pani o teorii opanowania trwogi? Według tej teorii, istotnymi czynnikami determinującymi sposób, w jaki jednostka stawia czoła lękowi przed śmiercią, są poczucie własnej wartości oraz światopogląd, które zapewniają przekonanie jednostce o sensie jej miejsca w świecie. Poczucie sensu jest więc tym, co obniża lęk związany z własną śmiertelnością. Co ciekawe, teoria nawiązuje do koncepcji biologicznych, wskazuje na znaczenie instynktu przetrwania – świadomość swojego miejsca w świecie pomaga nam więc przetrwać.

Czyli można powiedzieć, że mniej boimy się śmierci, kiedy jesteśmy świadomi siebie i życia, a jednocześnie, że śmierć nas napędza, nadaje sens. A mimo to nadal jest tematem tabu…

Dokładnie tak, celebrowane jest życie, śmierć jest gdzieś na drugim krańcu. Tymczasem warto działać profilaktycznie i pomyśleć nad nią zawczasu, zmierzyć się z tematem i zapytać siebie o swoje przekonania. A także o to, co byśmy zrobili, gdyby to był ostatni rok naszego życia. A potem zadać sobie kolejne pytanie: dlaczego nie robimy tego teraz? I trzecie: co musiałoby się stać, abyśmy zaczęli to robić?

Warto zastanowić się nad swoim stosunkiem do śmierci wtedy, gdy jeszcze nie umieramy. Pomyślmy, czego potrzebowalibyśmy od siebie i od innych? Czy mamy jakieś niedokończone sprawy? I kto może je dokończyć? Warto je uporządkować, poczynając od takich drobnych rzeczy jak dokumenty, hasła itd., ale też pomyśleć chociażby nad tym, jaki chcielibyśmy mieć pogrzeb.

Nie mam nic przeciwko temu, aby już teraz zaplanować swój pogrzeb. Jednak, gdy mówię o tym w swoim otoczeniu, rozmowa jest ucinana.

I jak się wtedy Pani czuje?

Jakby to, co komunikuję, nie było ważne.

I tak właśnie mogą czuć się osoby, które mierzą się ze śmiercią. Nikt nie chce mnie wysłuchać, jestem zbywany, a to, co mówię, jest umniejszane.

Dopóki nie poznamy przekonań drugiej osoby i nie dowiemy się, czego się najbardziej boi oraz czego potrzebuje, nie będziemy wiedzieli, jak ją wspierać.

Jak więc powinniśmy wspierać osobę, która usłyszała diagnozę i musi zmierzyć się ze śmiercią, poradzić sobie z tym?

Poradzić sobie z tym, czyli…? Warto zwrócić uwagę na to, że każdy z nas ma jakieś przekonania dotyczące śmierci. Trzeba więc poznać m.in. poprzez rozmowę, jakie przekonania ma dana osoba – tak, aby nie narzucać jej swoich.

Istnieją trzy grupy przekonań związanych ze śmiercią. Pierwsza dotyczy samego procesu umierania. Jak będę umierał? Jak to wygląda? Co będzie się ze mną działo? Druga jest związana z samym momentem śmierci, „wyłączeniem”, ostatnia zaś dotyczy tego, co będzie po śmierci. To ostatnie przekonanie często budzi duży lęk, ponieważ nie mamy żadnych empirycznych dowodów na to, co się dzieje po śmierci.

Co ważne, istnieją też zdrowe przekonania związane z umieraniem. To, że jestem bliski śmierci, oznacza, że nadal żyję i nadal mam wpływ na to, jakie będzie to doświadczenie – mogę podjąć kroki, dzięki którym poczuję się lepiej. Mogę porozmawiać z rodziną, aby obniżyć lęk, mogę skupić się na oddechu, aby go uspokoić.. Pamiętajmy, że: lęk przed śmiercią nie zapobiegnie śmierci, ale zapobiegnie życiu.

Dopóki więc nie poznamy przekonań drugiej osoby i nie dowiemy się, czego się najbardziej boi oraz czego potrzebuje, nie będziemy wiedzieli, jak ją wspierać. Podstawą jest tu rozmowa.

Badania pokazują, że poczucie sensu jest tym, co obniża lęk związany z własną śmiertelnością.

O ile, oczywiście, druga strona jest gotowa na rozmowę i chcę o tym rozmawiać.

Jeśli bliska osoba nie chce rozmawiać o śmierci, to powinniśmy to uszanować. W innym wypadku nie unikajmy rozmowy, np. w obawie, że powiemy coś nieodpowiedniego, nietaktownego. Bądźmy uważnymi słuchaczami i pokażmy, że to, co ktoś nam przekazuje, jest dla nas ważne. Taka rozmowa może dać drugiej osobie poczucie, że jest wspierana, wysłuchana, ważna.

Jeżeli zaś umierający nie ma nikogo, kto umie i chce porozmawiać z nim otwarcie, może szukać dalej – jest to np. kapłan bądź psycholog.

Rozmowa może być kojąca także na ostatnim etapie życia. Pamiętajmy, że zmysłem, który wyłącza się na samym końcu, jest słuch. Możemy więc mówić do osoby, która jest w procesie umierania, nawet wtedy kiedy wydaje nam się, że nas nie słyszy. Głos, dotyk oraz sama nasza obecność powinny zadziałać uspokajająco.

To, jak mówimy, jakim językiem się komunikujemy z umierającym, jest bardzo ważne. Podobnie w przypadku, gdy rozmawiamy o śmierci, która wydarzyła się lub wydarzy w rodzinie czy w najbliższym otoczeniu, prawda?

Tu najlepszym przykładem są dzieci. Największym błędem jest brak jakiejkolwiek rozmowy o śmierci lub niewłaściwe jej komunikowanie. Rodzice często używają określeń takich jak „zaśnięcie”, „odejście”, a nawet „podróż” czy „wyjazd”. Pracowałem kiedyś z chłopcem, który był bardzo mocno związany z dziadkiem. Kiedy dziadek zmarł, dziecku powiedziano, że zasnął. W związku z tym chłopiec zaczął odczuwać duży lęk przed zasypianiem – bał się, że już nigdy się nie obudzi.

Dlatego też warto używać słów bezpośrednich i jednoznacznych – „nie żyje”, „umarł” – tak, aby dziecko trafnie identyfikowało i rozumiało, czym jest zjawisko śmierci. Oczywiście język należy dostosować do wieku dziecka. Taka rozmowa powinna odbyć się w bezpiecznym otoczeniu, bez pośpiechu. Dajmy dziecku czas i przestrzeń na jego reakcje i na ewentualne pytania.

Pytania są naturalną reakcją dziecka. Możemy się spodziewać, że na jednej rozmowie się nie skończy. W odróżnieniu od niektórych dorosłych – czasami ten temat wręcz nie istnieje…

Jeżeli ktoś w ogóle nie chce o tym rozmawiać i ten temat dla niego nie istnieje, to może oznaczać, że jest w tej osobie duży lęk przed konfrontacją ze śmiercią. Unikanie jest bowiem mechanizmem obronnym. To pomaga, ale tylko na krótki czas. Prędzej czy później każdy z nas będzie musiał skonfrontować się ze śmiercią – bliskich lub swoją własną. Ten proces się wydarzy czy jesteśmy na to gotowi, czy nie. Nasz organizm wyspecjalizował się w tym, aby umierać.

Zapraszamy do współpracy domy pogrzebowe


Zaoferuj Klientom coś więcej niż nekrolog: tablicę upamiętniającą życie zmarłego i przestrzeń, w której gromadzą się wspomnienia i słowa wsparcia. Przetestuj bezpłatnie Świętej Pamięci. Zostaw adres e-mail. Odpowiemy w ciągu 24 h.

Działamy transparentnie. Przeczytaj, jak przetwarzamy dane - Polityka Prywatności.

leads_img