Turystyka funeralna, choć na pierwszy rzut oka może wzbudzać zaskoczenie, zyskuje coraz większą popularność na całym świecie. Polega ona na zwiedzaniu cmentarzy i miejsc pochówku, które kryją w sobie historię minionych pokoleń oraz bogatą spuściznę artystyczną i kulturową.
Dla niektórych to fascynująca forma podróżowania umożliwiająca odkrywanie piękna sztuki sepulkralnej, dla innych okazja do refleksji nad życiem i śmiercią. A jak jest z naszą rozmówczynią?
Rozmawiamy z Weroniką na Instagramie znaną jako @necropolisgirl, która na swoim profilu dzieli się pięknem sztuki sepulkralnej z różnych zakątków świata.
Z Weroniką spotykamy się w Białymstoku. Jest piękny, letni dzień — dla Weroniki wolny od pracy. W planie mamy wspólny spacer po cmentarzach.
Historia naszego spotkania jest dość zabawna. Weronika, opowiesz ją naszym czytelnikom na rozgrzewkę?
Skoro nalegasz (śmiech). Faktycznie, napisałyście do mnie na Instagramie z profilu Świętej Pamięci w związku ze zdjęciami, które publikuję. Umówiłyśmy się, że kiedyś fajnie by było się spotkać. Czasami drobny zbieg okoliczności sprawia, że to kiedyś… dzieje się szybciej. Planowałam wycieczkę do Bydgoszczy, żeby wspólnie ze znajomym zwiedzić bydgoskie nekropolie, kupowałam bilety PKP, zamyśliłam się… i nie wiem, jak to się stało, ale kupiłam bilet do Białegostoku!
To był faktycznie zbieg okoliczności, któremu nie mogłyśmy się oprzeć. Umówiłyśmy się na kawę i wspólny spacer. W planach był Cmentarz Farny i Cmentarz Wszystkich Świętych w Białymstoku.
I tak oto moja pasja otwiera mi drzwi do nowych znajomości! A przy okazji nie sądziłam, że uda nam się zobaczyć jeszcze Cmentarz Rzymskokatolicki w Wasilkowie. To była udana wycieczka. W otulinie lasu w towarzystwie śpiewających ptaków i biegających między drzewami wiewiórek… magiczne miejsce!
Spotkanie z Tobą sprawiło, że otworzyłyśmy się na coś nowego — spacer po cmentarzu. Nigdy tego nie robiłyśmy. To było bardzo ciekawe i wyciszające doświadczenie. Od naszego spotkania zupełnie inaczej patrzymy na cmentarz sam w sobie. To nie jest już tylko miejsce spoczynku zmarłych, a okazja do głębszego poznania historii i kultury, ale też przestrzeń sprzyjająca refleksjom.
Kiedy poczułaś, że turystyka funeralna jest w kręgu Twoich zainteresowań?
Od kiedy pamiętam, lubiłam chodzić na cmentarze. Jako harcerka często brałam udział w akcjach sprzątania starych i zapomnianych grobów na warszawskich Powązkach. Jako nastolatka, gdy potrzebowałam wyciszenia, jeździłam na grób dziadków i spędzałam tam czas w ciszy. Trzy lata temu odwiedziłam cmentarz ewangelicki w Warszawie i podczas tego spaceru zakochałam się w sztuce sepulkralnej. Wtedy zaczęłam fotografować pomniki i umieszczać zdjęcia na Instagramie, który wcześniej był o tematyce urbexowej. Uważam, że sztuka cmentarna jest piękna i pełna prawdziwych emocji, co staram się pokazywać na swoim profilu. Zwracam uwagę na detale: wyraz twarzy, dłonie, szaty — tak wiele mogą powiedzieć o osobie zmarłej, o czasach, w których żyła, ale także o artyście realizującym zamówienie.
Pasja wymaga czasu wolnego. Pewnie zdarzyło Ci się odmówić komuś wyjścia na kawę, bo miałaś już turystyczne plany. Jakie reakcje spotykasz, gdy opowiadasz o tym co Cię fascynuje?
Reakcje są różne. Jedni uważają, że to ciekawe, inni, że to dziwne i straszne, a dla mnie straszne jest to, że ktoś może wydawać osąd na mój temat i sugerować, że coś jest ze mną nie tak z powodu moich zainteresowań. To też jest ciekawe, bo ludzie boją się cmentarzy. Może dlatego tak reagują?
Staram się tym nie przejmować i coraz lepiej mi to wychodzi, ale dojście do tego momentu trochę mi zajęło. Musiałam nauczyć się uczciwości: wobec siebie i świata zewnętrznego. Kiedyś wstydziłam się tego i długo ukrywałam swój profil na Instagramie przed znajomymi. Teraz gdy moje konto się rozwija, dostaję mnóstwo wiadomości od ludzi z całego świata, którzy doceniają to, co robię, jak i zdjęcia, które pokazuję. Dostaję też zaproszenia na wspólne zwiedzanie cmentarzy, co jest naprawdę satysfakcjonujące. Cudowne jest uczucie, gdy ktoś docenia Twoją pasję i możesz o tym porozmawiać bez poczucia bycia ocenianym.
Jakie miejsca już odwiedziłaś?
Odwiedziłam wiele miejsc. Tylko w tym roku udało mi się zwiedzić cmentarze w Lizbonie, Weronie i Padwie. Cały styczeń spędziłam w Ameryce Południowej, samotnie podróżując między innymi po Brazylii, gdzie zwiedziłam około 12 cmentarzy w różnych miastach, miasteczkach.
Imponujące jak na jeden rok! Gdybyś miała wskazać jedną różnicę między cmentarzami w Polsce a za granicą to wybór padłby na…
Znicze. W Polsce na grobach jest pełno zniczy, czego nie widziałam nigdzie indziej. Z kolei za granicą ludzie zamiast zniczy przynoszą świeże kwiaty, co jest bardziej też zgodne ze mną. Nie lubię tych wszystkich plastikowych dodatków, z którymi w Polsce zazwyczaj idziemy na grób bliskiej osoby. Wyjątkiem jest Brazylia, gdzie na jednym z cmentarzy w Curitibie, na grobach z polskimi nazwiskami, widziałam znicze. Pewnie wszędzie tam, gdzie jest większa społeczność Polaków, spotkamy i nasze zwyczaje.
Twoja pasja ma już 3-letni staż i kilkanaście wypadów na koncie. Jakie 3 cmentarze poleciłabyś początkującej osobie?
Ciężko wybrać, ale na pewno urzekł mnie cmentarz w Weronie swoim bogactwem zdobień pomników. Spędziłam tam trzy godziny, a i tak pewnie nie odkryłam wszystkiego. Podobnie cmentarz Sao Joao Batista w Rio de Janeiro, gdzie byłam trzykrotnie i za każdym razem odkrywałam coś nowego. Niesamowita nekropolia z górującą nad nią figurą Jezusa Chrystusa. Trzeci to cmentarz Montjuic w Barcelonie, znany z książek Carlosa Ruiza Zafona. Cmentarz jest położony na wzgórzu Montjuic u podnóża zamku, z widokiem na morze — musisz mi uwierzyć lub sama zobaczyć, jakie wrażenie robi na żywo i jakie to fantastyczne miejsce do zadumy.
Czy masz już wybrane kolejne cele podróży?
Tak. Na pewno chciałabym odwiedzić grób Jima Morrisona na paryskim cmentarzu Pere Lachaise. Marzę o powrocie do Ameryki Południowej, aby zobaczyć cmentarz La Recoleta w Buenos Aires. Jeśli znajdę tanie bilety, rozważam wyjazd do Meksyku na święto zmarłych, ale do Meksyku obawiam się lecieć sama.
Pere Lachaise — jeden z najstarszych, europejskich cmentarzy. Domyślam się, że jesteś fanką The Doors?
Zdecydowanie lubię posłuchać sobie ich piosenek.
Kto nie lubi?! A tak odchodząc trochę od tematu: kim jesteś z zawodu? Czym się zajmujesz?
Z zawodu jestem specjalistką od prawa zamówień publicznych. Jednak zrezygnowałam z pracy w zawodzie i teraz pracuję z osobami z niepełnosprawnościami. Uważam, że ta praca niesie ze sobą dużą wartość i sens.
W trakcie naszego spotkania wspomniałaś również, że masz zrobiony kurs z tanatokosmetyki, czyli kosmetyki pośmiertnej. Pamiętam, że wtedy mówiłaś też o tym, że to również zawód z misją, bo możesz pomagać rodzinie w ostatnim pożegnaniu zmarłego. Opiekujesz się człowiekiem, a nie tylko zajmujesz się jego ciałem. To mnie ujęło.
Czy masz jakieś plany na przyszłość związane z branżą funeralną, które chciałabyś nam zdradzić?
Jest takie żydowskie przysłowie: „Człowiek planuje, a Bóg z tego żartuje". Mam wiele planów i pomysłów, z których mam nadzieję zrealizować choć część. Na pewno chciałabym rozwinąć swój profil na Instagramie i publikować tam więcej ciekawych treści. Idę też na studia z kryminalistyki i prawa dowodowego z elementami medycyny sądowej. Medycyna sądowa bardzo mnie interesuje. Planuję również podróże, choć nie na miesiąc, ponieważ adoptowałam dwa kotki i nie mogłabym ich zostawić na tak długo.
Turystyka funeralna to moja pasja i chcę ją nadal zgłębiać: sztuka, różnice kulturowe, ale też sam motyw mojej samotnej podróży w każde z nowych miejsc jest dla mnie z jednej strony wyzwaniem z drugiej okazją do refleksji i poznawania siebie. Jestem sama sobie wdzięczna za to, że mam przestrzeń na realizację swoich podróżniczych marzeń. Ale to nie jest najważniejsze: osoby, z którymi pracuję na co dzień, moi świeżo adoptowani puchaci członkowie rodziny — to mój fundament.